Jak nie bać się śmierci i chorób?

 Oglądałam dzisiaj film. Polski tytuł "Jutro będziemy szczęśliwi". Jest to historia ojca, który nagle dostaje od losu dziecko. Młoda matka przywozi efekt wakacyjnej przygody i zostawia niemowlę w rękach zupełnie nieprzygotowanego na tę rolę ojca, po czym matka odjeżdża taksówką...



Pod koniec tego pięknego filmu główny bohater mówi:


W życiu są trudniejsze testy niż skok z klifu do morza.

Kiedy Gloria pojawiła się w moim życiu znalazłem odwagę, by rzucić się w pustkę.

Nauczyła mnie, że strach przed śmiercią jest niczym,

w porównaniu do lęku przed brakiem życia. 

To 20 euro wydane na taksówkę mogło być kluczem do absolutnego szczęścia.


Te słowa zainspirowały mnie do napisania posta. Szczególnie teraz, w okresie pandemii Covid, wielu ludzi bardzo przeżywa to wszystko co może pójść nie tak. Co będzie jak się rozchoruję? Jak bliscy się pochorują? Jak stracą pracę, jak będzie kryzys... Jak, Jak, Jak...


Takie myśli są oczywiście zupełnie normalne - pojawia się nowe zagrożenie, nowa niepewność. Nie są to  jednak myśli miłe, budujące, wspierające. Nie przynoszą nam one żadnych korzyści, a wręcz szkodzą bo budują w nas lęk i stres. 

Jak się przestać obawiać choroby, bólu i śmierci?

Każdy z nas kiedyś umrze i każdy się na coś pewnie pochoruje. Tak już jest. Rozmyślanie o tym godzinami nie zmieni tego faktu. Stresowanie się tym TYLKO PRZYŚPIESZY potencjalne problemy. Pomyśl o tym przez chwilę. Czy to, że boisz się zachorować i w kółko mówisz o tym jak bardzo się boisz, i próbujesz udawać że się nie boisz, ale jednak ciągle gadasz o tym co jeśli... i co wtedy iiii... czy to cokolwiek Ci daje? Czy czujesz się rzeczywiście lepiej po 30 min opowiadaniu komuś jak bardzo może być źle? Wątpię. Przerzucasz może na chwile swoje ciemne myśli i energie na kogoś innego, jutro zaczniesz od nowa się nakręcać.


A CO JEŚLI by tak zmienić nieco perspektywę? Załóżmy, że jutro wpadniesz pod pociąg. Nie wiesz dokładnie o której, ale znasz datę. Jutro koniec. I co teraz?!?


Jutro będzie z Ciebie mokry placek i jak chcesz te ostatnie 48 h na tej planecie spędzić ?


Może pójdź ponarzekać jak to bardzo nie fair, że Cię jutro przejedzie pociąg! Może wypij dużo alkoholu, żeby o tym nie myśleć? Może jest jakaś pigułka, która w magiczny sposób Cię ochroni?  Albo jakiś super sprzęt. No i ubezpieczenie trzeba wykupić na pogrzeb i na wypadek gdyby coś tam jeszcze...


A może spędzić ten czas jakoś lepiej? Zamiast przez 48h bać się pociągu pomyśl ile jeszcze uda Ci się wetknąć w ten czas ciekawych i pięknych chwil! Twoje życie na tej planecie to taka krótka chwilka, pociąg po Ciebie przyjedzie, czy chcesz czy nie.


Zmiana perspektywy i głębsze zrozumienie.

Każdy moment życia można podsumować jako w jakiś sposób niebezpieczny. Może się na nas w domu przewrócić szafa. Może nas kopnąć prąd. Może nas ktoś napaść wieczorem. Możemy się pochlapać gorącym tłuszczem. Możemy się utopić w wannie. Możemy się przewrócić niosąc nóż. Możemy się potknąć na schodach. Te zagrożenia dobrze wziąć pod uwagę - i już. Wystarczy minimum i zastosowanie jakiegoś zabezpieczenia gdzie się da. Chwila i już! Koniec! Nie ma co nad tym się zastanawiać i gdybać i międlić tematu bo to niczego nie zmieni (znaczy doda nam najwyżej stresów, lat, siwych włosów itp)

Ale czego tak na serio się boimy?


Boimy się coś stracić...

  • Boimy się stracić życie, zdrowie, komfort, mieszkanie, pieniądze, poczucie bezpieczeństwa...
  • Obawiamy się, że przestanie nas ktoś lubić, kochać, o nas dbać...
  • Myślimy co może pójść nie tak, kto będzie winny, co się wtedy stanie, co się pozmienia..
  • Rozmyślamy jak się zabezpieczyć, wykupujemy ubezpieczenia.
  • Wpłacamy pieniądze na konta oszczędnościowe. Zbieramy na "później", bo bo jak...
  • Idziemy dalej do jakiejś pracy żeby mieć więcej oszczędności "na wypadek" czegoś tam...


A czy na serio wiemy co stracimy?

Myślisz czasem nad tym po co to wszystko robisz? Jaki masz cel tych wszystkich działań? Co tak na prawdę ubezpieczasz? 


..przecież wiem no... 

            np ubezpieczam się na wypadek nowotworu tak?

jem zdrowo,  uważam na siebie,  nie szaleję, nie piję, nie palę,  nie uprawiam ryzykownych sportów, staram się spać tyle ile trzeba... no ale wiesz jak jest, praca, doba ma tylko 24 godziny i nie mam czasu na wszystko... sport no staram się ale to męczące no i też czasu brakuje... i kosztuje tak żeby sprzęt kupić albo karnet na basen.. to ciężko... basenu też nie lubię zbytnio... W kinie, w teatrze, w muzeum... Nie chodzę zbytni no i Korona jest co ty? A przed koroną kiedy ostatnio... no ze 2 lata temu. Drogie te bilety i czasu brakuje... Dietę mam specjalną, muszę... Nie mogę... No i to zatrucie środowiska krowami... I zwierzęta ciepią.. ale ja Vege nie umiem... bio warzywa i owoce? Dobrze by było. Ale drogie. A czego się uczę ostatnio? Czytam jakieś książki bo mnie XY interesuje ale tak to nie. W moim wieku to już za późno?! W mojej sytuacji no też rozumiesz no? Wakacje i podróże jakie planuje ?!?  ee nie wiem... ostatnio to w sumie jak zwykle w to samo miejsce nad morze... do rodziny w odwiedziny. Nie chce mi się, na ale wiesz trzeba.  Jakie mam ambicje i marzenia? No... ale o co chodzi? Zawodowo? Czy moje hobby rozwinąć? Nowy dom, samochód?  EE nie no ja o takich rzeczach nie marzę. Wiesz no życie jest ciężki. Harować trzeba na to wszystko. No i nigdy nie wiadomo co dalej.


tylko się załamać


To co tak bardzo chronisz? o co się martwisz? Co stracisz?

Słuchając ludzi często słyszę listę trudności, problemów, obaw, potencjalnych winnych, wszystkich możliwych powodów niemocy itp itd

Nie słyszę o pasjach, marzeniach, planach, cudownych wspomnieniach, wyzwaniach i pomysłach na znalezienie sił, by im sprostać...

⇊⇊⇊⇊⇊

Czy boisz się stracić te cudowne chwile, które Cię czekają w życiu? 

Czy boisz się nie móc już więcej spróbować tych niezwykłych smaków?

Czy boisz się nie móc biegać? Nie czuć wiatru we włosach?

Czy boisz się, że nie będziesz więcej na imprezach ze znajomymi?

Czy boisz się, że nie przeczytasz wielu fascynujących książek?

Czy boisz się, że bez dobrego zdrowia nie dasz rady podróżować, zwiedzać, doświadczać?


Pomyśl: Gdyby ojciec dziewczynki z filmu cały czas trzymał ją pod kloszem... aaa nie chcę Ci zdradzić o czym jest film :) 


Jutro będziemy szczęśliwi - a dzisiaj się pomartwmy trochę i ponarzekajmy...

A jak jutra nie ma? 

Gdy zaczniesz na serio żyć, zmieni się Twoja perspektywa. 

Żyjąc pełną piersią, nie będziesz mieć czasu na narzekania i lęki.


Jeżeli zaczniesz tworzyć swoje życie, dbać o swoje emocje, obserwować swoje doznania i zaczniesz traktować życie jak wielką cudowną przygodę - przestaniesz się bać... 


.... znaczy zaczniesz się bać, że nie zdążysz tego wszystkiego cudownego zobaczyć i doświadczyć.

Zaczniesz doceniać wszystko czego doświadczasz w danej chwili... jest choroba, trudno, poobserwuję ludzi i świat przez okno... albo nauczę się czegoś nowego skoro muszę leżeć... choć trochę, żeby doświadczyć czegoś jeszcze... Jest ciężko ale popróbuję coś pozmieniać... poczytam i dowiem się jakie są możliwości... Ludzie demonstrują, ciekawe czego chcą... a tamci się pobili.. ciekawe czemu...


Ale możesz też tak jak moja Ciocia w wieku 50 lat... Usiadła smutno na fotelu i mówi:

No mam już 50. To już koniec. Teraz tylko czekać na nowotwór i śmierć. 

Tylko ona to mówiła 10 lat temu.... i od tych 10 lat serio nic nie zrobiła, nigdzie nie była, niczego nowego się nie dowiedziała. Chodzi i stęka. 


Rób co chcesz... to Twoje życie a ten blog zbiera tylko jakieś tam spojrzenia i propozycje... 

Ja idę dalej bawić się moim cudownym życiem, póki mam siły i czas !

0 comments:

Prześlij komentarz