Często powtarzane, automatyczne, zrozumiałe przez wszystkich. Co tak naprawdę mówimy używając tych zwrotów? Co za nimi stoi? Rzucasz wymówkę, żeby coś od siebie odsunąć lub wytłumaczyć się z czegoś. Czemu to robisz? Zastanów się nad prawdziwym znaczeniem swoich słów a znajdziesz w nich też KLUCZ do siebie.

Według wierzeń Jezus był synem Boga, pół Bogiem pół człowiekiem, ale Jezus był przede wszystkim niesamowitym nauczycielem. Jeżeli pominiemy religijne zawiłości to możemy czerpać z jego nauk niezależnie od naszej wiary. To czego uczył Jezus często jest w 100% zgodne z naukami Zen i Buddyzmu. Część badaczy historii życia Jezusa wskazuje na jego podróże w młodym wieku i obecność w klasztorach buddyjskich właśnie takiego wędrowca. 

 W 1991 roku dr. Armour odkrył w sercu wiązkę neuronów. Mały intuicyjny mózg w sercu oszacował na 40.000 komórek. Mózg w sercu zaczęto badać i powoli odkrywamy jego właściwości. Uważa się, że właśnie ten mału mózg jest odpowiedzialny za to, co nazywamy intuicją. Intuicja ma swoje zadania i swoje cechy, mózg ma swoje. Jeżeli chcesz zacząć posługiwać się intuicją potrzebujesz zdobyć pewne zrozumienie i pewne umiejętności.



 

Myślę, więc jestem. Czytam, więc wiem. Wiem, więc już jest dobrze. No i nic z tego. Sama znajomość faktu nie powoduje zmiany. Samo skupienie się na tzw. "właściwym" materiale nie powoduje rozwoju duchowego. Poza tym nie ma czegoś takiego jak dobre, właściwe i jedyne poprawne w rozwoju duchowym.

 


Jeżeli czujesz wewnętrzną potrzebę oczyszczenia i uzdrowienia swojej energii to zapewne chcesz dokonać tego w miarę szybko i iść dalej. Nie chcesz czekać latami na efekty. Poniżej kilka porad gdzie i jak możesz przyśpieszyć ten proces. Też kilka uwag dotyczących miejsc, które pozornie mogą wydawać się dobrym pomysłem, ale w rzeczywistości mogą ten proces spowalniać.

Z przymrużeniem oka. Nie ma takich zachowań tak na serio, ale są pewne "nienormalne" objawy bycia tzw. oświeconym. Ludzie, którzy otworzyli się na tą energię i wiedzę zachowują się w pewnych sytuacjach specyficznie. Bywaj odbierani jako dziwaki, odludki, ekscentrycy lub nawet opryskliwi przemądrzali i zadufani w sobie. Dzięki tym zachowaniom potrafią się odnaleźć w tłumie i jeden "oświecony" wyłapie drugiego bez problemu. 

Pracownik Światła - w dosłownym tłumaczeniu z angielskiego. Mi najbardziej odpowiada chyba nazwa Oświetlający. Osoba, która ma za zadanie rozświetlać ciemność, zmieniać ciężką, ciemną energię na jasną i lekką. Ma oświetlać innym drogę dając swoim życiem przykład. Może promować dobre i pozytywne i osłabiać niepotrzebne i szkodliwe. 

 W dzieciństwie oglądałam kreskówkę "Zaczarowany Ołówek". Chłopiec miał w niej ołówek, którym mógł zawsze narysować wszystko, co mu było akurat potrzebne. To co narysował zaczynało naprawdę istnieć. Niestety tak dobrze nie ma. Mamy możliwość tworzenia rzeczywistości, ale nie aż tak wprost. A może powinnam napisać - na szczęście tak nie możemy, na zawołanie, mieć wszystkiego.


Każdy kreuje swoją własną rzeczywistość. Codziennie dokładamy coś nowego co pojawi się w naszym życiu w ciągu najbliższych lat, dni, godzin. Codziennie podejmujemy mnóstwo drobnych decyzji wpływających w jakiś sposób na naszą przyszłość. Nie wiemy jednak kiedy i jak dokładnie skutki tych decyzji się objawią.

 


Na codzień używamy tysięcy różnych słów. Często zupełnie automatycznie coś tam rzucamy i nie zwracamy uwagi na pełne znaczenie naszych wypowiedzi. Każde słowo, które jest dla Ciebie w tej chwili zrozumiałe niesie za sobą ładunek. Niesie znaczenie i niesie energię. 

Owiecenie, przebudzenie duchowe lub odkrycie prawdziwego JA i przebudowa własnej osobowoci. Proces ten jest rónie nazywany. Dla wierzcych w reinkarnacjbdzie to trochco innego nidla chrzecijan czy ateistów. Niezalenie od tego w co wierzysz myl, e w opisie tych 6-ciu etapów znajdziesz sporo informacji, które mogpomóc Ci zrozumieco siz Tobdzieje w trakcie tych zmian.

Proces przebudzenia duchowego potrafi bybardzo uciążliwy i ciężki do wytrzymania. Kady przechodzi go nieco inaczej, w innym okresie ycia i w specyficznym dla siebie tempie. Mona jednak zauwaypewne powtarzajce sielementy i wspólne cechy. 

Ponisze 6 etapów nie musi przebiegaliniowo (jeden po drugim) i nie musi bymidzy nimi widocznych, zarysowanych granic. Część etapów moe siwielokrotnie powtarza, cyklicznie, i stopniowo doprowadzado ostatniego stadium. Generalnie tendencja jest wg. łtej duej strzałki, ale etapy 2 do 5 lubisiprzeplatai powtarza.


 Mój life coach doprowadził mnie nie raz do złości, kilka razy do łez. Miałam wielokrotnie dość tego procesu "znajdowania siebie". Już mi się zdawało, że wszystko przecież rozumiem i wiem. Przeczytałam tyle książek. Znam tyle sposobów. Rozumiem przecież te wszystkie porady. Idę do mistrza i mu opowiadam czego się dowiedziałam i JEBS. 

Znowu po łbie.

Strzałą prosto w serce. 

Boli. Czuję się jak debilka jakaś... to chyba nie powinno być tak... miało być takie uduchowione coś. Czemu on mi to robi? Chyba mnie nie zrozumiał. Wyjaśnię mu następnym razem o co mi chodziło. Przecież myślę dobrze. Chcę dobrze. Mam dobre intencje. Penie źle coś powiedziałam.



 Wydaje się, że odpowiedź na to pytani może być tylko negatywna. Kto chciałby przyciągać sobie jakieś nieszczęścia i problemy do własnego życia?! Przecież to bez sensu. A jednak wiele niepowodzeń przyciągamy sobie do życia sami i czasami długo na te nieszczęścia pracujemy. 

Chore na raka dziecko nie przyciągnęło sobie choroby przecież?

Tego typu argument jest częsty w takich dyskusjach. Też go używałam nie raz. Przecież dzieci sobie nie wybierają rodziców. Ludzie rodzą się czasem z wadami wrodzonymi i nie mają na to wpływu. Lub żyją na terenie pełnym biedy, chorób lub wojen - przecież tego nie wybrali.Też mamy mówić, że sobie sami to przyciągnęli?

Oczywiście w tych wypadkach oni, w swoim  życiu tu na Ziemi tego nie przyciągnęli. Dostali to jako punkt startowy. Dlaczego? Według teorii reinkarnacji i rozwoju duszy takie trudności są potrzebne duszy żeby przejść na wyższy poziom. Konieczność zmierzenia się z ciężkimi warunkami rozwija. Jeżeli wszystko jest dobrze i spokojnie nie ma motywacji do zmian. W niektórych tradycjach uważa się, że dusza sama wybiera sobie te trudne doświadczenia. W innych mówi się o cyklu, na który mamy wpływ tylko w okresach życia.

Jest też część przekazów wskazująca na powiązanie takich wczesnych problemów z ładunkiem nieszczęść nagromadzonych w rodzinie lub w kraju w którym się mieszka. Czasem nazywa się to ciałem bolesnym (pain body) lub traumą międzypokoleniową, traumą zbiorową. Negatywna energia zgromadzona w przedmiotach, miejscach lub powiązanych ze sobą obiektach energii szuka ujścia. np. któryś z przodków przeżył jakieś przerażające zdarzenia ale udawał, że to nic, nie wyciągnął wniosków, nie przetrawił emocji, nie odchorował traumy. Ta energia została z nim i została podczepiona do jego dzieci. Jego dzieci nie miały o tym pojęcia. Jakieś dziwne rzeczy działy się wokół, ale nikt się nimi nie zajmował. Trzy pokolenia później ktoś dalej się będzie męczył z tymi nieprzetrawionymi emocjami pra, pra dziadka. 

Taka międzypokoleniowa trauma może się ciągnąć przez stulecia. Również zdarzenia z poprzednich wcieleń mogą się ciągnąć za duszą do obecnego wcielenia. Dopóki energia ta nie zostanie uwolniona będą się pojawiać różne nieszczęścia i niepowodzenia wokół powiązanej osoby. Na szczęście można tą starą energię oczyścić. O możliwościach odblokowywania starej, negatywnej energii w innych postach.


A które nieszczęścia przyciągamy sobie sami?

Pierwszą grupą "nieszczęść" są nasze pozorne nieszczęścia związane z niespełnionymi wyobrażeniami EGO. Tworzymy sobie w głowie wizję, jak coś ma wyglądać. Tworzymy sobie wytyczne tego co jest "normą". 
➛ Normalny związek wygląda tak, że XYZ musi mieć takie cechy, zachowywać się tak, zarabiać tyle, dawać mi na walentynki to i to.
➛ sukces jest wtedy kiedy kariera rozwinie się do poziomu X i zarabiać będę y00000000 PLN i będzie taki samochód pod takim domem
➛ jako rodzic osiągnę sukces gdy moje dziecko skończy taką szkołę, pójdzie do pracy na takie stanowisko i zarobi y00000000 pln
➛ w całym państwie będzie dobrze kiedy ja będę mieć XY, będę mogła/mógł to i tamto zrobić, moi znajomi będą to i to i wszyscy będą wokół szczęśliwi

Co jest złego w takich ustalonych przekonaniach? Często wynikają one z wyobrażeń zbudowanych na podstawie gazetki dla nastolatków, którą czytaliśmy 20 lat temu. Bywa, że opieramy je na wizji z jakiegoś filmu lub książki. Opieramy nasz sukces na parametrach na które nie mamy wpływu lub nawet na dokonaniach innych osób. 

Potem cierpimy i przeżywamy wielkie nieszczęścia bo nam się wizja nie spełnia. Nasze EGO naprawdę cierpi. To na serio przecież boli. Poczucie nieszczęścia nie jest wyobrażone. Miało być tak pięknie ale się nie spełniło. Świat jest niesprawiedliwy -  bo nie działa tak jak my chcemy żeby działał. Nasze EGO czuje się zagrożone bo traci władzę i kontrolę nad rzeczywistością (nigdy jej nie miało, ale jakże byłoby wtedy pięknie). 

Świat jest jaki jest i jedyne na co masz wpływ to TU i TERAZ i to na ile umiesz czerpać radość i wnioski z obecnego momentu. Twoje nastawienie do tego co się pojawia w Twoim życiu to 100% drogi do jakiegokolwiek sukcesu. 

Możesz narzekać i cierpieć z powodu tego jakiego masz strasznego faceta - przecież miał się zmienić, miał być inny,  miał dawać kwiatki, miał, miał...
ALBO możesz się cieszyć, że ta osoba jest przy tobie od lat, dba o Ciebie tak jak umie, udziela się w wychowaniu dziecka.
ALBO możesz stwierdzić, że czas ruszyć dalej w drogę i poszukać nowych możliwości (tylko nie goń wizji księcia dającego kwiatki lub księżniczki noszącej Cię na rękach - ludzie są jacy są, są sobą, mają swoje problemy i wizje, daj im być).

Co jeszcze powoduje, że cierpimy?

Przywiązanie do wizji STAREGO DOBREGO czegoś tam. Powtarzamy to hasło bez zrozumienia. Każde pokolenie wspomina jakieś mistyczne KIEDYŚ. Łatwo zapomnieć, że kiedyś palono ludzi na stosach, wieszano ich na placach, rozstrzeliwano na ulicach. Były epidemie dziesiątkujące populację całej Europy. Dzieci nie chodziły do szkół bo musiały pracować w fabrykach. Nie było bieżącej wody, ogrzewania i prądu. Był głód i kryzysy finansowe. Były brutalne rządy. Były wojny, rozbiory, zaborcy.

Ludzie jakoś dali radę, teraz jest lepiej, dużo poprawiono, dużo jeszcze pewnie nauczymy się robić lepiej.

Ale nie. Większość ludzi lubi usiąść i wspominać te DOBRE STARE CZASY. Czyli co? Te kilka lat kiedy, jako dzieci, nie rozumieli do końca co się wokół dzieje? Te momenty radości z prezentu pod choinkę? - nie to co dzisiaj, dzisiejsze dzieci to... 

A pamiętasz jak trzeba było stać godzinami w kolejce, żeby złapać choć odrobinę czegoś do zjedzenia. Znasz to może tylko z opowieści? A teraz tragedia, bo sklep nie czynny w niedzielę i nie można wybrać jednego z 30 rodzajów dżemów przywożonych z całego świata. Tragedia bo avocado trochę nieświeże. Nie to co kiedyś, gdy nie było w ogóle avocado na rynku. W Polsce nawet nie wiedziano, że takie coś istnieje. 

Robimy sobie "niepowodzenia" z czegoś co tak na prawdę jest tylko INNE. Zamiast spojrzeć szerzej na fakty, na rzeczywistość, zamiast szczerze obserwować zmiany, oceniamy i wpadamy w poczucie pokrzywdzenia tą straszną, nową rzeczywistością. Nie to co kiedyś.

Ale czasami zdarza się coś na prawdę strasznego, np. wypadek...

I na tą część mają silny wpływ poprzednio opisane zależności. Nasz rozwój zależy od trudności, które napotkamy w życiu. Leżąc na plaży z drinkiem z palemką odpoczywamy, ale się nie rozwijamy. Nasza dusza szuka rozwoju i doznań. Nasze ciało energetyczne potrzebuje uwolnić starą energię i napełnić się nową (najlepiej pozytywną). Życie to ciągły ruch i ciągła zmiana. 

Każda zmiana to jakiś rodzaj trudności, bo nowe jest trudne, straszne, niepewne. Im większa zmiana tym trudniej. Jeżeli jakieś zmiany się obawiamy to robimy z niej problem i nieszczęście. Jeżeli zmiana pasuje do naszych wyobrażeń przyjmujemy ją jako pozytywną. Za naszym podejściem do danej sytuacji idzie energia. Za energią przychodzi więcej energii - prawo przyciągania działa.

Nieszczęścia chodzą parami - tak. Pierwsze nieszczęście opłakujemy i szukamy winnych i konspiratorów i tajemnych organizacji, które to wszystko wywołały. Napełniamy się rozgoryczeniem z powodu tej niesprawiedliwości. Nie jest tak jak miało być. Nie jest tak jak kiedyś. Nie zatrzymujemy się, żeby zrozumieć co to dla NAS oznacza i co MY możemy robić inaczej. Nagromadzona zła energia zostaje, a nawet rośnie z każdą minutą, w której narzekamy i wałkujemy ten tragiczny temat.

Mamy sporą paczkę rozgoryczenia, lęku, poczucia krzywdy i dużo argumentów od innych ludzi, że właśnie tak trzeba. Oni też przecież narzekają, też mają tak źle i ciężko. Teraz jest już zbiorowe nieszczęście. Energia odpowiada na cały ten ładunek i przysyła więcej tego samego.

Czemu?

Bo właśnie tym się zajmujemy - naszym nieszczęściem. 

I przychodzi kolejne nieszczęście. Kolejna lekcja. Zamiast się zatrzymać i zmienić swoje podejście brniemy dalej. Oto kolejny przykład na to jaki ten świat jest zły. Przecież wiemy jak ma być - nasze EGO zbudowało piękną wizję. Jesteśmy tak ważni, że wiemy lepiej od całego Wszechświata, wiemy lepiej od Boga jak ma być. I nie jest tak jak chcemy... nieszczęście.

Energia/ Bóg/ Wszechświat odpowiada.

Masz to o co prosisz - Kocham Cię, dam Ci wszystko czego chcesz. Skupiasz się na tym na czym się skupiasz. Masz więcej tego o czym myślisz. 

Kolejne nieszczęście. Choroba. Wypadek.

Toż to złośliwość losu. Przecież nie da się żyć w takim stresie. W kółko wszystko czycha na nas.

Energia odpowiada. Nie da się żyć mówisz? Chcesz skrócić swoje życie i się pochorować. Proszę bardzo. 

Kolejne nieszczęście i kolejna choroba. No tak wszyscy mają teraz raka. Nowotwór to codzienność.

Energia odpowiada -  chodzi ci o nowotwór - masz, proszę. Kocham Cię i dam Ci wszystko o co mnie prosisz.


Wkręcamy się w zaklęte koło. Te same problemy wracają wielokrotnie, bo nie wyciągamy z nich wniosków. Nie uczymy się i nie zmieniamy naszego podejścia. EGO nie przyzna, że problem leży w 100% w nas. Każdy człowiek dostaje od Wszechświata/Boga/Losu/Energi jakieś swoje lekcje i nauki do przepracowania. Nie potrafimy zaakceptować, że tak po prostu jest. Pokora i obserwacja, praca nad sobą, akceptacja i zrozumienie - nie to jest straszne. Nasze EGO chce kontrolować sytuację, a jak coś nie idzie to przerzuca winę na coś innego. Wina jest na zewnątrz. 



Jak przerwać to zaklęte koło cierpienia?

Jest to bardzo proste i nie jest to takie łatwe. Zajmują się tym religie i filozofie na całym świecie. 

Prostota leży w tym, że możesz zacząć już dzisiaj. TU i TERAZ. W tym momencie. Nigdy nie jest za późno na zmianę. Szczerze zobacz co myślisz i co mówisz. Zmień swoje nastawienie chociaż do jednej rzeczy. Krok po kroku zmieniaj sposób w jaki myślisz. Obserwuj swoje intencje. Zmieniaj to co zauważysz jako negatywne - promujące negatywną energię na coś pozytywnego - wspierającego przypływ pozytywnej energii. 

Trudność wyjścia z zaklętego koła polega na tym, że mamy zakodowane schematy myślenia. Jeżeli ktoś lub coś próbuje nam je obalić włącza się EGO i czujemy się urażeni. Czujemy się źle. Łatwo stwierdzić, że lepiej nie ruszać tego co jest. Zmiana jest męcząca. Zmiana wymaga wyrzeczeń. Zmiana wymaga pracy. 

Jeżeli towarzyszy Ci ciało bolesne Twoich przodków lub trauma międzypokoleniowa, sytuacja jest jeszcze trudniejsza do zmiany. Cały proces oczyszczania tej starej energii jest tematem na wiele następnych postów. Zacząć jednak można bardzo prosto. Już TERAZ. Dokładnie tak samo jak wyżej napisałam - świadomy wybór pozytywnej energii w każdej następnej chwili Twojego życia rozpocznie proces oczyszczenia.




 Light-worker, Pracownik Światła, Wysłannik Światła - ktoś kto pracuje promując oświecenie (enlightenment). Lightworkerzy starają się zwiększyć wibrację otoczenia. Wyższa wibracja to bardziej pozytywna energia. Starają się przekształcić negatywną energię w bardziej pozytywną. Czasami na małą skalę - poprawienie humoru 1 osobie. Czasem na wielką skalę jako managerowie dużych organizacji lub działacze społeczni.


Rozróżnia się dwa rodzaje Wysłanników Światła - tych, którzy już są tutaj od dawna. Stare dusze. I takich całkiem świeżych, którzy z jakiegoś powodu się przebudzili i zaczęli działać w tym kierunku. W większości przypadków jednak nie wiemy, że to właśnie może być nasza rola, dopóki się nie "obudzimy" (Przebudzenie, oświecenie, enlightenment, obudzenie świadomości).

Sprawdź czy ma to coś wspólnego z Tobą odpowiadając na poniższe pytania:

 


Czy masz czasem wrażenie, że jesteś tylko jak odcisk stopy na piasku? Jest pięknie. Szumią fale. Ale zaraz znikniesz. Nie należysz tu. To życie jest jakieś nie Twoje. Jesteś jak czyjś ślad pozostawiony przypadkiem, zapomniany, niezauważany. Fale też na Ciebie nie zwrócą uwagi, gdy Cię rozmyją. Po prostu pewnego dnia się rozpłyniesz bez śladu.

Wiesz co? Prawdopodobnie dokładnie tak jest jak czujesz.

Tak. Rozpłyniesz się pewnego dnia - to się nazywa śmierć. Koniec naszego Ziemskiego bytu. Znikniesz. Wszyscy znikniemy.

Tak. Fale sobie z Ciebie nic nie robią. Przyroda jest, była i będzie. Energia jest, była i będzie. Ludzie będą się rodzić i umierać. Chorować i zdrowieć. Będą mniej lub bardziej szczęśliwi. Otoczenie na Ciebie nie zwraca uwagi. Sorry.

Tak. Skoro tak czujesz - to życie jest nie Twoje. Nie żyjesz tego życia. Ono sobie płynie a Ty się przyglądasz. Będzie tak płynąć aż rozmyją je fale. Wtedy nagle go nie będzie. Będzie za późno. Zniknie. 

Z tych 3 pozycji tylko na jedną masz wpływ. 

Jedyne co możesz zrobić to zacząć na prawdę żyć. Możesz wziąć swoje życie i zacząć go na maxa doświadczać. Tylko to jest w Twojej mocy. Tylko TU i TERAZ możesz coś zdziałać.

Wczoraj już było. Z wczoraj nic już nie zrobisz. 

Tam Ciebie nie ma, jesteś TU.

Jutro - no cóż. Może przyjdzie większa fala i jutra już nie będzie.

Nie no nie wkręcaj mnie tu. Żyję przecież moje życie, obowiązki wypełniam, pracuję, co jeszcze mam robić?

Tak. Wypełniasz obowiązki i robisz wszystko zgodnie z planem. Starasz się być dobrym człowiekiem. Przejmujesz się tymi sprawami co wypada się przejmować. Dbasz o rodzinę. Wszystko przecież robisz. No to w czym problem?

Ale to Ty czujesz, że życie jest jakieś takie nie Twoje.

A jakie miałoby być to Twoje życie?

Wiesz?

Ja długo nie wiedziałam jak ma wyglądać moje życie i nie wiedziałam kim jestem i po co jestem. Męczyłam się latami. Wszystko było jakieś nie moje. Ja jakaś dziwna i nie pasująca. 

Może jestem "starą duszą"? To część zagubienia tłumaczy. Przyszłam z jakimś dziwnym bagażem, którego nie rozumiem. 

Może jestem "Empatem" - objawy na to wskazują. Oki. No i co dalej?

Może jestem "Wysłannikiem Światła" Lightworker - brzmi patetycznie. Sama rola fajna. No i dalej co.

Samo wyszukiwanie możliwych połączeń nic mi nie dało. Troszkę zrozumienia. Troszkę pocieszenia. Życie jednak dalej nie było moje i nawet nie przeszkadzała mi wizja fali która mnie zmyje z powierzchni Ziemi. 

Powoli zaczęłam szukać w sobie tego sensu, poznawać siebie, rozumieć jaką mogę mieć rolę, co mogę zdziałać. Poznawanie i poszukiwanie sensu zaczęło nadawć inny rytm każdej minucie. Nawet mgliste pojęcie na temat mojego powołania dało mi poczucie wżycia się w moją egzystencję. Poczucie wzięcia odpowiedzialności za każdą chwile MOJEGO istnienia.

Zaczęłam doceniać to wszystko czego doświadczam. Zaczęłam z tego na maksa korzystać. Podróżować. Uczyć się. Ruszać się. Smakować jedzenia i picia. Zauważać niezwykłe drobiazgi w codzienności. Piękno światła na wodzie. Piękno futra na kocie. Zaczęłam czerpać z kontaktów z ludźmi i z przyrodą. Zaczęłam eksperymentować, ryzykować, próbować. 

I wiesz co?

To wspaniałe i cudowne życie mnie codziennie zaskakuje i zachwyca i wzbogaca.

I nawet fale mnie zauważyły.

I przechodzący ludzie też.

I nawet tym ludziom dodałam jakiejś inspiracji.

I nawet komuś na prawdę pomogłam i moje życie nabrało głębszego sensu.

I cała Ziemia zaczęła być częścią mnie, a ja częścią tej Ziemi i tego Wszechświata.



 

Zmiana bywa kuszącą perspektywą. Chęć nowego podnosi na duchu. Pragniemy świeżego powiewu wiosny. Świeżych kwiatów. Pozytywne myśli są takie wspaniałe, piękne - kto chciałby nosić stare, zwiędłe i zakurzone starocie. Nowe ubrania, nowe perfumy, nowa biżuteria, nowe meble, nowe dodatki. 


Jest pięknie. Siadamy i zaczynamy nowe. Idziemy do sklepu po nowe poduszki, nowe kocyki, nowe wazoniki. Nakupiliśmy całe mnóstwo. Była promocja. Są piękne. W róże i wzorki różne. Pasują ekstra do kanapy. Przynosimy do domu te paki nowych, wspaniałych rzeczy i...

Dupa...

Nie ma gdzie tego położyć. Upychamy stare rzeczy do szafy... szafa się nie domyka. To może pod łóżko jakoś. To musi wejść. Wyrzucić szkoda bo stare jeszcze nie takie złe. Może komuś podrzucę. Sąsiadka weźmie. Chociaż tego to szkoda bo to prezent od mamy był. Schowam do kufra. O nie kufer też pełen.

Co ma kupowanie nowych rzeczy do zmiany sposobu myślenia?

Żeby coś zmienić trzeba NAJPIERW ustalić co jest. 

Jeżeli chcesz zmienić wystrój swojego domu - najpierw sprawdź co w nim już jest. 

Pomyśl co zostawić, co już Ci nie służy, co chcesz mieć inaczej. Wyrzuć to co chcesz wyrzucić. Pożegnaj stare i niepotrzebne już rzeczy. Podziękuj tym wysłużonym poduszkom. Były z Tobą tak długo. Podziękuj zwiędłym kwiatkom, kiedyś zdobiły Twój dom. 

Zrób miejsce. 

Głowa pełna starych myśli jest jak szafa pełna starych ubrań. Nawet jak wrzucisz do niej coś nowego, to tego potem nie możesz nigdzie znaleźć. Zaczynanie zmian z pełną głową starych myśli nie przyniesie szybkich i satysfakcjonujących efektów. Coś tam nowego się zaczepi, ale stare ciuchy ukryją to nowe cacko dość szybko.

Jak zrobić inwentaryzację swoich starych myśli i przekonań?

Hmm. PISZ! 
Pisz, notuj, rób listy. Pisanie powoduje użycie kilku zmysłów na raz. Pisząc używasz obu półkul mózgu. Pisząc musisz się zastanowić jak ująć to co chcesz ująć. Dobierasz słowa, żeby wyrazić to o co Ci serio chodzi. Jeśli zastanawiasz się o co ci dokładnie chodzi - to dowiadujesz się o co Ci właściwie TAK NAPRAWDĘ chodzi. 

Uwierz. Naprawdę robienie ćwiczeń i notatek na papierze dużo zmienia. 

Zacznij od jednego tematu, który akurat teraz Cię porusza - im bardziej Cię porusza, tym bardziej jest dla Ciebie z jakiegoś powodu istotny. Gdy to piszę, jest pandemia COVID-19. To jest jakiś temat żeby zacząć. 

✒ Co myślisz o tej pandemii?
Pisz!
Lista myśli, które przebiegają przez Twoją głowię.
Nie ma dobrych czy złych - spisujesz fakty - takie myśli się pojawiły i już.
Pojawiły się, więc zapisujesz je na liście.
Zapisz 20 linii. Takie wyzwanie. Chcesz więcej ok. ale minimum 20.


✒  Co myślisz na temat ludzi wyrzucających śmieci w lesie?
✒  Co myślisz na temat Twojego partnera/partnerki?
✒  Co myślisz na temat swojego szefa?

Pisz i obserwuj. Zapisuj coś za każdym razem kiedy poczujesz złość, smutek, zazdrość, zawiść, irytację. Negatywne emocje dają nam znać, że w tej sferze coś możemy poprawić.

No chyba że to nie Ty, Ty wszystko masz super i zawsze pozytywnie... tylko po co to w takim razie czytasz?

Piszę i piszę i co dalej?

No to zobacz co piszesz i zapytaj siebie, czy Ci się to podoba, czy nie?

Podoba się - git. Idź na spacer i rób dalej to co robisz.

Nie podoba się - to posprzątaj. Wyrzuć to czego nie chcesz. 

Może nawet opisz te niechciane myśli dokładniej na osobnej kartce. Przejrzyj je na wylot. Podpisz kartkę "dzięki za te lata razem, Dowidzenia" i kartkę spal, albo podrzyj i wyrzuć. I zobacz jak Ci jest z tym wolnym miejscem.

 

Co to takiego? Trochę o podstawach i samej idei na dobry początek tego tematu. Prosta teoria lub filozofia, która nie ma potwierdzenia naukowego, ale posiada szerokie potwierdzenie poprzez świadectwa ludzi. Prawo przyciągania (law of attraction, LOA) rozprzestrzeniło się dzięki filmowi "Sekret" (patrz niżej). Według przekazu jest to tajemna wiedza, która była ukrywana przez stulecia przed "maluczkimi". Tylko nieliczne grupy miały dostęp do tego specjalnego prawa i znały jego zależności. 

Szczerze nie wiem jak to dokładnie było, ale coś w tym wszystkim jest. No i samo "prawo przyciągania" się sprawdza w życiu. Nie muszę dokładnie wiedzieć.


Co stanowi "prawo przyciągania"?

Prawo to zakłada, że to co nas spotyka wynika bezpośrednio z energii dominującej w naszym życiu. Wynika z naszych myśli, emocji i zachowań. Sami jesteśmy odpowiedzialni za zdarzenia w naszym otoczeniu. Nasze nastawienie PRZYCIĄGA zdarzenia odpowiadające naszej ENERGII. Jeżeli mamy w sobie energię trudności, zagubienia, lęku, problemów - przyjdzie zagubienie, trudności i problemy. Jeżeli jesteśmy pełni pozytywnego nastawienia, siły, szacunku, otwartości - energia sukcesów, radości i wszelkich pozytywnych zdarzeń do nas przyjdzie.

Jak to jest powiązane z myślami i słowami itd?

To na czym się skupiamy i to co silnie przeżywamy emocjonalnie powoduje większe skupienie energii. Ta skupiona energia jest sygnałem dla “Wszechświata” (Boga, Qi, Chi, Energii) że potrzebujemy właśnie tego czegoś na czym się skupiamy. Ten ładunek przyciąga różne rzeczy, zdarzenia, ludzi itp. 

Przykład: Mam problem w związku. Myślę codziennie jak ten problem rozwiązać. Kłócimy się w kółko. Czego nie zrobię lub nie powiem to zaraz jest wybuch i kolejny problem. Ta druga osoba się w kółko czepia. Sama nic nie robi żeby było lepiej. A ja się tak staram rozwiązać te problemy. Źle się z tym wszystkim czuję. Chcę żeby było inaczej i staram się nie wywoływać kolejnych kłótni. Hamuję się i próbuję się dostosować. Zawsze wszystko źle.

Takie podejście przyniesie tylko więcej problemów w relacjach międzyludzkich i w związku.

Zobacz ile razy słowo PROBLEM pojawiło się w tych zdaniach. Zwróć uwagę ile negatywnych słów padło: 

kłótnia, problem, wybuch, czepia się, nic nie robi, źle, hamuję się, dostosowuję

Jest też dużo negatywnego traktowania siebie i partnera:

- on/ona nic nie robi, czepia się, wybucha - jest winny/na, oprawca

- ja się ograniczam, staram się bez nadziei, nie mogę być sobą, nie mogę nic powiedzieć - jestem tu ofiarą

No i samo nastawienie do sprawy też jest negatywne:

mam problem (na własność, posiadanie, moje)

myślę codziennie, w kółko (utrwalam to codziennie, wałkuję, ciągle ze sobą noszę)

źle z tym wszystkim (to jest takie wielkie wszystko, skomplikowane, ciężkie)

I brak konkretów, chcę żeby było inaczej, ale JAK? Co ma być? Wiemy na razie jak bardzo strasznie jest źle i fatalnie i w kółko i zawsze i jak inni są źli a osoba w centrum jest biedną ofiarą, która się przecież tak bardzo stara.

Jak odwrócić myślenie, żeby prawo przyciągania zadziałało pozytywnie?

Ta sama sytuacja innymi słowami:

Jestem w związku. Generalnie łączy nas dużo wspaniałych chwil i wspomnień. Niestety ostatnio trudno nam się dogadać. Dochodzi do nieporozumień. Dość często podnosimy głos i mówimy sobie coś przykrego. Na razie nie udało mi się ustalić dlaczego. Chciałabym/chciałbym żeby było inaczej: żebyśmy razem spędzali czas na spacerach, żebyśmy razem się bawili, grali w gry planszowe, razem uprawiali sporty, razem gotowali. Lubię z nią/nim spędzać czas. Lubię bliskość. Chcę więcej tego ciepła i uczucia wzajemnego zrozumienia. Chcę rozmawiać miłym głosem i chcę móc spokojnie wyjaśnić o co nam chodzi. Na razie wygląda to inaczej, ale zależy mi na nim/niej bo jest wspaniałą osobą. Wiem o tym.

Widzisz różnicę? Dalej jest mowa o problemie w związku ale 90% wypowiedzi skupia się na możliwych pozytywnych skutkach oczekiwanej zmiany. Tylko "ostatnio" jest trudno i "dochodzi" do spięć. Wszystko jest lżejsze. I takie nastawienie przyniesie lżejszą, bardziej pozytywną energię. 

Czy sama zamiana słów wystarczy?

Niestety nie. I tu leży duża część problemów z stosowaniem tego prawa w praktyce. Energia  (Bóg, Qi) działa poprzez wszystko i nie można jej jakoś tak minąć i oszukać. "Wiara czyni cuda" a nie paplanie modlitwy przed obrazkiem. Jeżeli pokażesz obie wypowiedzi osobie nieznającej polskiego, będzie jej wszystko jedno. "Arigatogozajamszta" nie ma dla Ciebie zupełnie znaczenia, chyba że znasz trochę Japoński i skojarzysz o co mogło chodzić.

Energia "czyta" Twoją prawdziwą wiarę, prawdziwe nastawienie. Tylko jeżeli na prawdę wierzysz, że coś jest możliwe to możesz to zmaterializować. To musi być jak plan, który już realizujesz. Energia, którą chcesz przyciągać musi być na prawdę w Tobie. Nie wystarczy myśleć, że się chce.

Jeżeli chcesz wymarzony samochód to w głębi duszy potrzebujesz wygenerować energię taką, jakby to była tylko kwestia czasu. Samochód zaraz tu będzie, już go produkują przecież. No i samo nastawienie też nie spowoduje, że samochód się sam pojawi. Jeżeli wpadnie nowa oferta pracy, łap ją, zarobisz na samochód.

Nie myśl, że to długo potrwa, że samochodu jeszcze nie ma. Niecierpliwisz się kiedy wreszcie będzie. Tutaj jest zaczepiona energia braku samochodu. 

Jeżeli cel jest zbyt absurdalny lub zbyt straszny to też się nie spełni, bo w niego tak na prawdę nie uwierzysz. Marzenie o wygranej w Lotto ciężko spełnić bo ciężko sobie wyobrazić posiadanie 20.000.000 PLN na koncie. Cel musi być dla Ciebie namacalny i wiarygodny.

Wiem, na początku wydaje się to zagmatwane. Z czasem zaczyna samo przychodzić. Jak wszystko, trzeba to ćwiczyć.

Ale to jest takie materialistyczne, ja nie mam takich potrzeb, po co mam to robić

Jeżeli to Cię interesuje i o tym czytasz, to pewnie jakieś tam potrzeby masz. Potrzeby rozwoju, nowego zawodu, zmian w życiu... Jeżeli rzeczywiście nie masz żadnych potrzeb cieszę się Twoim szczęściem. Na pewno już też wszystko dokładnie wiesz i jesteś wielkim Mędrcem, ucz mnie proszę.

Prawo przyciągania może być stosowane wszędzie i pod każdym kątem. Możesz jest stosować do wszystkiego co Ciebie dotyczy. Możesz pragnąć własnego zdrowia,  poprawy relacji z innymi, poprawy sytuacji majątkowej, lepszego wyglądu, lepszej pracy, nowych znajomych...

Nie możesz jednak zmienić sytuacji innych osób i wymyślać czego też oni potrzebują. Oni mają swoją własną energię i swoją własną drogę. Wasze drogi mogą się nakładać na siebie, ale oni mają własny układ z Bogiem, Energią, Qi. Nie można wierzyć za kogoś. Nie można kogoś zmusić żeby w coś wierzył.

Możesz w końcu praktykować emanowanie pozytywną energią jako tzw.: "lightworker", czyli Wysłannik, Pracownik Światła. Jest to rodzaj powołania, często dotyczący tzw." starych dusz". Lightworker przetwarza negatywne na pozytywne. Jako osoba silnie skupiająca pozytywną energię Lightworker może uzdrawiać otoczenie. Nadmiar pozytywnej energii rozlewa się wokół i poprawia sytuację ludzi i zwierząt w otoczeniu.

Odwrotnie można być po stronie "cienia" i gromadzić duże ilości ciemnej i ciężkiej energii i wtedy szkodzić otoczeniu. Nawet nieświadomie. 


Skd pochodzi ta koncepcja? Kto to wymylił?

Nie wiem kto pierwszy to wymylił, pierwsze znane książki na ten temat pochodzz XIX w. Na pewno film “Sekret” z 2006 był dość głony i dalej jest dostpny (np. na Netflix) i chtnie ogldany. Na YouTube jest duo filmików na ten temat. Ja dowiedziałam siduo od Abraham Hicks oraz Gabrielle Bernstein. Część materiałów jest dostpna równiew jzyku polskim. Sama koncepcja jest zbliona do nauk Taoizmu i Buddyzmu, chomona znaleźć teodniesienia do tej koncepcji w Biblii. “Procie a bdzie Wam dane, pukajcie a otworzWam” lub “Twoja wiara Ciuzdrowiła” – wskazujna moc naszej wiary i moc naszego nastawienia na to, co sidzieje wokół nas. To, czy zdarzenia ssamoistne, sterowane prawami fizyki, czy moe swolBoga, nie ma w sumie znaczenia. Jeeli to działa to chyba warto spróbowa


 Chętnie przypisujemy magiczne właściwości przedmiotom i słowom. Najłatwiej jest kupić amulet lub wypowiedzieć "magiczne słowo" hokus-pokus i będzie wszystko załatwione. Takim pozytywnym zaklęciom chętnie oddajemy całą możliwą moc. Amulet lub bożek nas chroni i załątwia za nas nasze modlitwy. 

Nawet jak coś komuś powiemy, na czym nam zależy i dodamy to magiczne "proszę" no to załatwione. Jeżeli jeszcze dołożymy do tego znaczący gest i przypieczętujemy w jakiś sposób np.: magiczną mgiełką z kwitów to już na 100% wszystko będzie tak jak my chcemy. Miłosna mikstura na skórę i pozytywne emocje gwarantowane.

Dużo książek o magii skupia się na opisywaniu rytuałów. Stań twarzą ku słońcu, wypowiedz piękne słowa kierując intencję do Matki Ziemi i do żywiołu ognia. Potem w nocy zapal świecę w kolorze niebieskim i wokół rozprosz dym. Spluń 4 razy na 4 strony Świata. Pomyśl o swojej intencji. Zatańcz w kręgu, najlepiej z różdżką z konkretnego rodzaju drewna. Wszystko pięknie prawda?

W drugą stronę już nam się to tak nie podoba. Jak na kogoś nakrzyczymy i rzucimy "mięsem" to przecież zaraz minie. Nic się nie stało przecież. To tylko słowa. Obgadam sąsiadkę i wyśmiewam się z jej mieszkania - no nic takiego, tak se gadam nie. Narzekam na mojego męża i zrzędzę - no nic przecież mu złego nie zrobiłam. To teraz powiem na TYCH WSZYSTKICH jakie to gnoje, debile, oszuści i jeszcze splunę i machnę rękoma - rytuał jest - powrzucam tą złą energię - ale to nic. Tylko słowa teraz. Tylko splunięcie. Tylko jakiś tam ruch. Przecież mam rację oni kłamią,  nie. Mam prawo wyrazić swoje myśli. 

Masz prawo. A może to jednak też rytuał? Też zaklęcie? 

Naprawdę chcesz na tłumy ludzi wysłać złej energii? Nawet nie wiesz na kogo to poleci skoro to CI WSZYSCY dostaną. A ile Twojej energii na to poszło? A nie masz siły, depresja jakaś, wycofanie, senność - a Twoja energia gdzie jest? U Tych Wszystkich? 

Każde słowo może być magiczne. Każde słowo i myśl ma znaczenie.

Jak działają zaklęcia, rytuały i amulety?

Generalnie patyk znaleziony w lesie to patyk. Słowo np.: "Żaba" to tylko słowo. Figurka bożka i krzyż to tylko przedmioty. Lawenda to tylko taki kwiatek co pachnie i ma filetowe kuleczki takie jakby. 

Zaklęcia zaczynają działać tylko dlatego, że ktoś nadał im znaczenia i energii. To,  że podniesiesz taki patyk i nadasz mu szczególną rolę, może go zmienić w różdżkę lub talizman. Jeżeli wypowiadasz słowo i jeszcze za tym słowem stoi emocja, to nadajesz słowu moc. Użyjesz lawendy by stworzyć konkretny nastrój, wywołać emocje i energię spokoju - nadajesz jej moc. Łączysz w głowie znak z wiarą, energią żywiołu - wiążesz z przedmiotem moc.

A ten debil, złodziej jeden, niech go poskręca! 

No i jest przekleństwo. Zły czar. Zła energia poszła w świat. Ale ona wróci do Ciebie i objawi się np.: w formie choroby, bólem głowy albo słabą sytuacją finansową. Niektóre kultury nazywają to Karmą inne Karą Boską. Wszystko jedno. Ponoś osoby potrafiące skutecznie pracować z energią potrafią powracającą złą energię przekierować i odsunąć od siebie jej skutki. Nie wiem. Tak dobrze się na tym nie znam. To co znam ze swojego doświadczenia to fakt, iż jeśli masz wokół siebie złą energię to złe rzeczy i energie kręcą się w Twojej okolicy.

Czy można przekląć samego siebie?

Według mojego zrozumienia tak.  Nawet nie mówiąc nic specjalnie można sobie szkodzić swoimi myślami. Chyba każdy ze sobą rozmawia, we własnej głowie toczy dyskusje na jakiś temat. Jeżeli te dyskusje są pełne złych "słów" to negatywna energia krąży w twoim ciele energetycznym (aurze, duszy) i truje. Te negatywne myśli mogą dotyczyć Ciebie lub być po prostu negatywnym spojrzeniem na świat. Negatywne ściąga więcej negatywnego i potwierdza, że masz rację. Świat jest pełen zła.

Ale wszystko jest do dupy. Poszedłbym na spacer, ale się zgubię. Muszę jeszcze tyle pozałatwiać. Ciężko się żyje. Pieniędzy mało a wydatków dużo. Co ja biedna, głupia mogę w ogóle. Z małej miejscowości, bez wykształcenia, bez szans, bez perspektyw. Gdybym chociaż miała odpowiedniego męża, a nie to coś tam. Co za kretyn z niego. No ale kogo taka ja mogłabym lepszego mieć. No i to już takie więzienie teraz. 

Nie no nie zrzędzę wcale. Tak czasem coś wspomnę. Pozytywne nastawienia mam - staram się. Dostrzegam dobre stony -  ładna pogoda jest i piękna zima - tylko śniegu mało, sklepy zamknięte, nie ma co robić - nie ja pozytywnie nastawiona jestem. Przecież wiem. 

Na siłę się nie da. Nie oszukasz Wszechświata (Boga, Qi, Chi, Energii). Energia działa niezależnie od Twoich życzeń i intelektualnych postanowień. Energia działa na faktycznej zmianie ładunku energetycznego. Nic nie pomoże jeśli będziesz się uśmiechać a pod spodem będzie pełno goryczy, lęku i niepewności. 

Ale ja tak wcale nie... jak sprawdzić co się naprawdę myśli i mówi?

Na codzień mówimy dużo i szybko, bez zastanowienia. Myślimy jeszcze bardziej chaotycznie. Dopiero jak coś mamy napisać to zaczynamy się zastanawiać co też tam napisać i jak to ująć. Jeżeli chcesz poznać dokładnie swoje myśli to PISZ! Pisz pamiętnik. Pisz maile do siebie samego/siebie samej. Pisz do kogoś, kto rozumie proces przez który przechodzisz. 

Im więcej czujesz oporu do pisania swoich myśli tym bardziej powinieneś/powinnaś pisać!!!

Pisanie pamiętnika/ dziennika/ kroniki ma efekt terapeutyczny. Jest używane przez psychologów, coachów i terapeutów. Jeśli trafiają się bardzo negatywne myśli można je zapisać na kartce, a potem kartkę spalić. Można rozładować w ten sposób złą energię. Można obserwować siebie od środka. Można obserwować swój postęp.

Jeżeli energia jest pozytywna można tworzyć dziennik wdzięczności (o tym oddzielny post). Taki pozytywny dziennik utrwala pozytywną energię. Zbiornik z pozytywną energią jest przydatny w trudnych chwilach, żeby sobie przypomnieć te dobre.

Zwróć uwagę na REAKCJE od rozmówców. Szczególnie takich, których uważasz za autorytet w jakiej dziedzinie. Zwróć uwagę na to jak inni Ciebie traktują. Jeżeli Ty coś do nich paplasz nie myśląc o rzeczywistym znaczeniu Twoich słów - oni odbierają to bardziej dosłownie. Szczególnie jeśli naprawdę słuchają. Dobry rozmówca szanuje Twoje słowo - jeżeli mu mówisz że jesteś głupia - no cóż może Ci w to uwierzyć. 

Mądrzy ludzie mówią mało i często biorą chwilę na zastanowienie, zanim coś powiedzą. Jest w tym bardzo dużo mądrości. Mądry człowiek nie śledzi gonitwy swoich myśli i na pewno nie wyrzuca ich spontanicznie na zewnątrz. Mądry człowiek wie że słowa mają moc - mogą leczyć, mogą ranić - i wypowiedziane i te w myślach. Mądrość można zawsze zdobyć i rozwinąć.

Czyli zawsze na różowo, zawsze wszystkich kochać, idealizować?

Nie chodzi o zamknięcie oczu na to co się dzieje, ale świadomy wybór tematów i energii z którymi chcesz pracować. Każda czynność, myśl i słowo ma swoje konsekwencje. Czasem konsekwencje te są bardzo delikatne i nie dostrzegamy ich od razu. Po latach powtarzania czegoś gromadzi się ładunek energetyczny, który już ma znaczenie.

Zapytaj siebie: CZEGO CHCĘ WIĘCEJ WIDZIEĆ W MOIM ŻYCIU? 

Energia nie śpi. Działa zawsze. Oglądasz brutalny film (słowa)  - brutalna energia jest wokół tego tematu. Czytasz kryminał (słowa) - energia oszustw, intryg, morderstw jest wokół tematu. Czytasz lękliwe komentarze  (słowa) w Internecie - energia lęku, zagubienia, braku zaufania, poczucia krzywdy jest wokół nich.

Energia nie śpi. Działa zawsze.  Czytasz motywacyjne cytaty i komentarze (słowa) - energia inspiracji, motywacji, więzi społecznych przyjdzie. Oglądasz inspirującą biografię lub dokument (słowa) - energia zaufania do ludzi i wiedzy. Zwracasz uwagę na globalny ruch propagujący tolerancję i wspieranie innych w trudnej sytuacji - energia zaufania, wspólnoty, więzi przyjdzie.

Twój wybór co wspierasz, energia tylko odpowie na to czym się otaczasz. 

 Wiele osób od dzieciństwa czuje się jakoś nie na miejscu. Jakby to była jakaś pomyłka, że ich tu przyprowadzono i urodzono. Mają często ciężkie dzieciństwo. Rodzina alkoholików, narkomanów, kłótnie, bójki, rozwód, brak zrozumienia, brak zainteresowania ze strony opiekunów, lub ich brak. Rówieśnicy też są jacyś tacy dziwni i inni. 

Odruchowo dziecko bierze winę na siebie i myśli, że z nim jest coś nie tak. Starsi przecież wiedzą lepiej, a ja tu głupi/głupia nie wiem. Inni są lepsi, na miejscu, a ja taki jakiś wyrzutek, czarna owca.



No to jednak jest zupełnie odwrotnie...

To właśnie TY dziwna, czarna owieczko, jesteś skarbem. Skarbem trochę nie z tej Ziemi - dlatego czujesz się obco. Jesteś pewnie tzw." starą duszą", czyli duszą, która podróżuje i wie coś więcej. Jeżeli nie pasuje Ci koncepcja reinkarnacji to pomyśl o tym jako o specjalnym darze od Ducha Świętego. 

Nie jesteś tu za karę - Ty masz tutaj specjalną misję do spełnienia!

Jest Ci ciężko w życiu bo musisz się nauczyć tych szczególnych umiejętności, które są niezbędne dla Twojej misji. Jeżeli się jej podejmiesz. Nie musisz. Możesz. Bez tych ciężkich doświadczeń się nie da. Jeżeli je przejdziesz i wyciągniesz z nich nauki, będziesz mieć wszystko czego potrzeba. Gdyby było inaczej to byś tego droga owieczko nie szukała, nie czuła, że czegoś brakuje, nie czuła, że coś jest nie tak.

Inni Cię nie rozumieją bo:

➦ albo sami są czarnymi owcami, zagubionymi, przestraszonymi i nie wiedzącymi co dalej

➦ albo są białymi poczciwymi owieczkami, którym nic do tego, nie wiedzą, nie widzą, pasą się spokojnie

➦ albo są świadomymi czarnymi owcami, które wiedzą, że musisz sama dojrzeć i zadać pytania


Na pewno już coś było w Twoim życiu takiego

Coś takiego niezwykłego. Ktoś niezwykły. Sny. Przeczucia. Niezwykłe zdarzenia. Osoby poznane przypadkiem. Zjawisko Deja-vu ale jakieś silniejsze, jakby świadome. Ktoś bliski mówiący o jakiś duchach i energiach. Taka chwila, że wiedziałaś co będzie dalej. Jakby czytanie przyszłości. 

Czułaś się wtedy jeszcze bardziej dziwnie. 

Ale czemu JA?!? Za co?! 

Jesteś "starą duszą" i sobie to sama droga Duszo wybrałaś taką możliwość. Nie dostaje się takiego daru wbrew sobie. Masz też dość sił by temu sprostać. Skoro jednak jesteś takim wyjątkowym tworem to nie możesz być "normalną" owieczką. Nie da rady. Normalna owieczka temu nie podoła. Musi poczekać na swoje wyzwania, na swój czas.

Czy jestem rzeczywiście takim samotnym wyjątkiem?

Nie :) jest nas całkiem sporo. 

Część osób nawet o tym nie wie, że ma jakieś specjalne coś w sobie. Czasami wpadają w choroby psychiczne lub uzależnienia bo sobie nie radzą ze swoją wyjątkowością. Część czarnych owieczek się dopiero budzi. Dowiadują się, że to nie jest jakaś wada. To nie kara. To DAR! 

Ci co się już znaleźli często milczą. Ciężko o tym mówić z tymi "normalnymi" osobami. Można zostać bardzo zranionym i wyśmianym. A jeżeli masz ten specjalny dar to też jesteś bardziej wrażliwy/wrażliwa. Bardziej przeżywasz. Przeważnie jesteś też tzw. empatem (o tym  też w innych postach). Nazywa się to też zależnie od funkcji np. lightworkers - czyli pracownicy światła. No weź to komuś "normalnemu" powiedz. Cześć - jestem pracownikiem światła. Duszą oświeconą in progress. Właśnie się budzę i ćwiczę prawo przyciągania.


I co teraz. Co ja mam z tym zrobić?

Niestety nie możesz tego jakoś odłożyć na bok i zapomnieć. To jest w Tobie. To jest Twoja natura. Możesz się nauczyć ignorować to coś w środku, co w kółko zadaje pytania. Możesz udawać, że nie wiesz i starać się dopasować do "normalności".  PRóbować wmówić sobie, że nie potrzebujesz niczego przecież. Będziesz się jednak męczyć. Będzie Ci czegoś brakować.

Najlepiej jest to zaakceptować i dowiedzieć się więcej o sobie. Odpowiedź na Twoje pytania jest i to jest tam gdzie właśnie siedzisz. Odpowiedź jest w Tobie w środku. Tylko Ty ją możesz poznać. Inni mogą Ci tylko nieco pomóc. Książki, posty, mnisi buddyjscy, Mistrzowie, coachowie - mogą tylko nieco pomóc. To o co Ci chodzi możesz znaleźć tylko Ty.


Dobra czyli co mam robić. Krok po kroku!

1. Najtrudniejsze i najważniejsze - zaakceptuj siebie takim jaki/jaka jesteś! Nie tłumacz się. Nie wymyślaj tragicznych wizji gnębionego biedactwa, którego nikt nigdy nie rozumiał i nie rozumie. Jesteś dziwny/dziwna i właśnie to jest piękne. Przyjmij to na klatę. W całości. Tak jak to teraz wygląda. Nie ważne co było - nie masz na to już wpływu. To co będzie, może być tylko lepsze.

2.  Zacznij słuchać siebie. Obserwować siebie. Jak trzeba to się nieco odizoluj i wycisz. Tylko słuchaj na prawdę i obserwuj uczciwie. Nie myśl. Nie oceniaj. Nie porównuj. Nie musisz nic specjalnie zmieniać w swoim życiu tylko zmień coś w sobie. Mały fragmencik. Obserwuj siebie. Głównie siebie. Swoje reakcje na otoczenie. Zadawaj sobie pytania. Szukaj odpowiedzi w sobie i w tym co podeśle Ci świat.

3. Nie próbuj przyśpieszać procesu przez intelektualną analizę czegoś przeczytanego w książce. Porady z książek działają tylko jeżeli je zastosujesz do siebie. Nie próbuj też zmieniać innych, tak by pasowali do Twojej wizji. Nic na siłę. Spróbuj znaleźć ten luz. Daj się temu rozwijać i obserwuj. To strasznie trudne jest na początku. Nie poddawaj się. Próbuj i obserwuj. I pytaj. Wszechświat Ci odpowie.


Przez wiele lat miałam poczucie, że ze mną jest zdecydowanie coś nie tak. Zdawało mi się, że wszyscy dookoła gdzieś pędzą. Wiedzą dokąd. Bez przerwy mają dostawy niekończącej się energii, fascynacji, motywacji, ciekawości. Mówiłam sobie:

" To mi nie potrzebne, jestem ponad to, jestem inna.."

A w głębi duszy tak strasznie zazdrościłam. Tak bardzo też chciałam gnać. Tak bardzo chciałam buchać tą energią. Taka piękna, niezwykła burza. Niby niebezpieczna, ale jakże fascynująca.



Czy taka wewnętrzna burza jest normalna, czy normalnością jest ten spokój?

Spójrz na dzieci. Spójrz na zwierzęta. Ruch jest normą. Ciekawość jest normą. Świat się bez przerwy rusza i zmienia, nawet na poziomie cząsteczek elementarnych. Tak burza jest normą. Oczywiście różne dzieci mają różny poziom aktywności i różne zwierzęta też się zachowują zgodnie ze swoim trybem. Przed burzą zapada cisza. Po burzy też przychodzi spokój. Ludzie, których widzisz i słyszysz i zwracasz na nich uwagę to ludzie w ich okresie burzowym - rzucają się w oczy. Ci sami ludzie też odpoczywają i wtedy potrafią być bardzo cisi, spokojni i wycofani. 

To znaczy, że ze mną jest coś nie tak, skoro nie mam siły i nie widzę potrzeby?

Jest coś nie tak, ale nie z Tobą. Z Tobą generalnie jest wszystko OK. To coś jest nie tak z Twoim myśleniem, przyzwyczajeniami, ze słowami i energią którą się karmisz. 

Ja miałam ponad 12 lat depresję. Bez przerwy poczucie braku energii. Senność nieznośna. Apetyt głównie na słodycze, alkohol, fast foody, przekąski. Nie chciałam specjalnie niczego w życiu osiągnąć. Nie bardzo mnie ciekawili inni ludzie. Filmy i ta całą kultura to średnio. Co innego muzyka, najlepiej mówiąca o problemach, zgrana z moim nastrojem. Potańczyć po pijaku, ok, można się trochę "zzerować". Potem odwalić co trzeba na studiach lub w pracy - karierę trzeba jakąś mieć no nie? Ślub i dzieci - lepiej nie - na ten beznadziejny świat.... Przyroda jest piękna ale zniszczona. Szkoda gadać. 

Co ci ludzie się tak cieszą? Co im tak zależy? Po co się stroić? Czemu w kółko wszystko stadnie? Mi to tam zupełnie niepotrzebne. 

Minęło trochę czasu i ja sama JESTEM BURZĄ (fajnie to brzmi). Teraz sama za sobą nie nadążam. Czasem tak się nakręcę, że do 4 rano czytam, a o 6 chcę z powrotem coś robić. Mam milion pomysłów na minutę. I nagle tego wszystkiego potrzebuję i szukam.

To jak przeskoczyć z wycofania do pełni energii?

Jak mnie to wkurzało, że ja nie mam siły i ciekawości i motywacji i nie wiem co mam w sumie ze sobą zrobić. Pytałam mojej mamy, czemu ja na nic nie mam siły. Chcę mieć siłę i tą determinację, ale jakoś nie działa. Nie potrafiła mi odpowiedzieć. Ona wiedziała czego chce. Nigdy o tym nie myślała.

 I chyba to mnie najbardziej zaintrygowało. Ja nie miałam pojęcia co mam ze sobą zrobić. Ludzie pełni energii i samozaparcia wiedzieli co chcą osiągnąć. Mieli jakąś wizję swojego życia. 

Energia pojawia się tylko tam gdzie jest skierowana uwaga. 

Pomyśl o ciekawej książce, o temacie, który cię wciąga. Nie ma przebacz. W tym miejscu nagle jesteś burzą. Chłoniesz wiedzę jak gąbka. Zawsze znajdziesz sposób żeby jeszcze znaleźć trochę informacji.

To teraz trudne pytanie: CZY TY DLA SIEBIE JESTEŚ CIEKAWYM TEMATEM?
albo jeszcze: CZY TWOJE ŻYCIE JEST DLA CIEBIE CIEKAWYM TEMATEM?

Bo moja rozbebłana wizja czegoś co niby miałam robić po studiach, ale w sumie nie wiedziałam po co, ciekawym tematem nie była. Siebie samej w sumie nie lubiłam zbytnio i miałam o sobie całkiem słabe zdanie. Moje życie sobie leciało. Czas sobie leciał. Tu posprzątałam w mieszkaniu. Tu poszłam na jakieś zakupy i kupiłam sobie jakieś średniej jakości coś. Juhu. Ekstra. Zjeść ok - coś tam zjadłam, bez przekonania.

Potem zaczęłam szukać siebie. Chciałam zrozumieć PO CO TU JESTEM! Jaki jest mój cel. Czemu to mam służyć. Czemu ja mam służyć. Wszystkie moje doświadczenia - PO CO!!!!????!!!

I wystarczył jeden malutki momencik i to wszystko nagle przeskoczyło. ISKRA poszła. 

Jasna wizja tego, czego się pragnie, uruchamia niesamowite pokłady energii. Tylko tyle i aż tyle. Zrozumienie siebie. Im dokładniejsza wizja tym lepiej - ale można ją dopracowywać z czasem - krok po kroku. To odkrywanie siebie i tego o co nam w życiu chodzi może zająć trochę czasu, ale samo odkrywanie jest już bardzo ciekawym doświadczeniem. To tzw. rozwój osobisty, czyli poznanie siebie.

Dobra, a co to ma wspólnego z prawem przyciągania?

 Wyobraź sobie szklankę wody stojącą na stole. Nic szczególnego prawda. Zbiornik a w nim przeźroczysta ciecz. Nic się nie dzieje. Jest jakaś energia między cząsteczkami wody no i szklanka coś tam waży. Woda może zostać użyta. Można się czegoś tutaj doszukać. 


To teraz tą samą wodę w tej szklance podnosimy i kierujemy całą jej zawartość w twarz osoby stojącej obok. Woda rozbryzguje się na wszystkie strony. Osoba oblana się śmieje lub złości. Ty się boisz reakcji, jest ci głupio lub też się śmiejesz. Mokre jest pół pokoju. Ta sama szklanka wody została skierowana w konkretnym kierunku i wywołała mnóstwo emocji. Dużo się zmieniło w otoczeniu.


Tak samo działa energia. Jak wlejesz ją smętnie do pustej szklanki to sobie będzie tak w tej szklance stać. Jakiś tam sens tego istnienia będzie. Mało porywający. Nic więcej z tego szczególnie nie wyniknie. Jak tej wody nikt nie wypije to nawet nie będzie gdzie dolać świeżej. Starej, zatęchłej wody już nikt nie będzie chciał.

Ale jeżeli ją wylejesz to co innego. Wykorzystasz ją. Wymyślisz jakiś cel dla tej Twojej życiowej energii i chluśniesz chociaż odrobinę. Będzie reakcja otoczenia. Potem będziesz chcieć więcej wody - będzie i wiadro. Potem więcej - będzie deszcz i burza i morza i rzeki pełne energii. 


A co jeśli ja na prawdę tego nie potrzebuję?

hmm?

To co Ty tu robisz o Mistrzu ZEN? Wielki mnichu! Świątynio wszelkiego oświecenia!

Wszystko wiesz. Nie masz żadnych pytań. Nie masz żadnych potrzeb. Ucz nas o Wielki Mistrzu.

Skoro masz te pytania i szukasz to znaczy, że czegoś jednak potrzebujesz. Czegoś Ci brakuje. Czegoś pragniesz.

Tylko czego?

 

 hmm... wiem zabrzmi to brutalnie. Może nie mam serca po prostu. Albo możliwe, że powtarzam tylko te puste stwierdzenia idealistów i wolnomyślicieli... ALE:

Aby przestać się martwić, trzeba przestać.
To i tak nikomu nic nie pomaga!

Po prostu... 
Czyli że jak? Właśnie się k..wa pytam jak przestać a Ty mi tu, że przestać no!

No tak. Bo jak się przejmujesz... 
......Wcale się przecież nie przejmuję. tak pytam. Chcę tylko wiedzieć co dalej. To chyba normalne nie?

Czyli się przejmujesz i... 
 ...przecież mówię, że się nie przejmuję. Tylko mnie boli jak widzę te wszystkie problemy, i jak ludzie nie mogą... i nie mają... albo jak cierpią... nie martwię się, ich sprawa... ale jak można tak żyć no... co dalej..

Ale to czemu o tym rozmawiamy, jak się nie przejmujesz... 
Ja wcale nie zaczęłam o tym mówić. Tylko spytałam co dalej i ile jeszcze, i jak można tak dłużej i czy to normalne. A Ty od razu pytasz no i potem...

I dlatego od 2 godzin rozmawiamy o tym, czym się zupełnie nie przejmujesz. Tak?
Ja się zupełnie od tego dystansuję tylko tak mnie boli, bo ci ludzie nie mają wyjścia i ich sytuacja, to zupełnie co innego, i przemyślałam to wszystko i czytam o tym codziennie, i słucham o tym podcasty i... zupełnie się tym nie przejmuję. 

To przestań się tym zajmować albo zrób coś z tym żeby zmienić tą sytuację.

Ale ja nie mogę nic zrobić? Co mam zrobić?


TERAZ TY: pogadaj tak ze swoim mózgiem. O czym myśli? Czemu w kółko o tym myśli? Czy może coś z tym czymś zrobić? 

 4 kroki by przestać się martwić

Krok  1: 
Zdaj sobie sprawę z tego, że się czymś przejmujesz. Przeskanuj swoje rozmowy i myśli. Jak o czymś mówisz = przejmujesz się tym i angażujesz się w temat. O czymś czytasz = przejmujesz się. Jedno małe zdanie powoduje u Ciebie lawinę odpowiedzi = zależy Ci.

Krok  2: 
Zezwól sobie na to przejmowanie się. Ok. Tak robisz. Tak masz. Nie próbuj uciszać i zaprzeczać. Nie tłumacz się, że to tylko tak wygląda. Nie tłumacz, że coś nie do końca napisane było. Nie wmawiaj że ktoś cię tylko źle zrozumiał bo tak na prawdę jest inaczej. Przyjmij swoje - może nawet bez sensu - ale swoje pętelki myślowe z pełną otwartością.

Krok  3: 
Weź odpowiedzialność za swoje pętelki. Ty je generujesz. To nie jest wina gazety, że myślisz to co myślisz, o czymś co przeczytałeś/łaś. Można tej gazety nie czytać. Można myśleć coś innego. Można przeczytać i zapomnieć. Każdy ma swoją głowę i odpowiada za swoje myśli. Ja nie wrzucam moich myśli w Twój mózg... to Ty czytasz... rozumiesz?

Krok  4: 
Teraz skoro już akceptujesz i w pełni odpowiadasz za myśli krążące w Twojej głowie: ZRÓB PORZĄDEK. Jeżeli przejmujesz się 
np.: losem bezdomnych zwierząt - odpowiedz na pytania:
1) czy mogę coś z tym zrobić, żeby. było lepiej?
2) czy chcę coś z tym na prawdę zrobić?
3) czy moje czynności i zachowania poprawią sytuację?

Jeżeli i tylko jeżeli na te 3 pytania odpowiesz TAK to jest sens w zajmowaniu się tą sprawą.
Inny przykład:
Moja znajoma jest chora. Myślę o tym non stop. Martwię się.
1) Czy mogę coś z tym zrobić, żeby było lepiej? 
TAK - znam super lekarza, dam jej numer, mogę też wesprzeć ją pozytywnymi słowami i moją obecnością
NIE  - nic nie mogę niestety zrobić

2) Czy chcę z tym coś na prawdę zrobić?
TAK - numer lekarza tak, 
NIE - ale dzwonić do niej.. ehh no sama mam tyle problemów, nie dam rady

3) Czy moje czynności i zachowania poprawią sytuację?
TAK - no konsultacja lekarza może pomóc
NIE - w sumie to ona już się pytała 30 lekarzy

I jakby to brutalnie nie brzmiało wyślij jej numer i zostaw tę znajomą w spokoju. Zajmij się czymś innym. Jej nie pomożesz a sobie tylko pogarszasz sytuację. Wykorzystaj czas na pomoc bezdomnym zwierzętom tu Twoja energia może pomóc. Tu wszyscy czekają na Twój wkład. Każdy ma swoją rolę do odegrania. 

I tak prześledź wszystko co chcesz prześledzić.


To że o czymś myślisz nikogo nie zbawi

Smutna prawda. Może czujesz się lepiej przeżywając los biednych, głodnych dzieci w Afryce ale one mają gdzieś to że się o nie martwisz. Możesz nawet płakać. Rwij sobie włosy z głowy. Zaproś jeszcze wszystkich znajomych do kółka pod tytułem, " martwimy się razem i zrzędzimy razem". Wiesz co? Dzieci nadal są głodne.

Jeżeli wierzysz w przesyłanie energii, oświecenie, bycie w "aligment" w zgodzie z energią itp to nawet tym dzieciom szkodzisz. Myślisz o nich z głową pełną nieszczęścia, negatywnej energii, smutku i wysyłasz im taką paczkę złej energii. 

Chcesz im pomóc - usiądź i pomyśl o tych wszystkich ludziach którzy tam działają i pomagają na miejscu. Tak czasem coś nie wyjdzie - pomyśl o tym jak może być lepiej. Myśl o wsparciu, o współczuciu, o zrozumieniu o nadzieji - jednak coś tam się trochę poprawia. Buduje się studnie. Buduje się szkoły. Idealnie nie jest, ale ludzkość próbuje zrobić coś lepiej. - wyślij dobre myśli. Jak chcesz to coś zrób. Wyślij pieniądze lub zorganizuj zbiórkę w tym celu.

Abstrakcyjny pomysł ? Podmień dzieci w Afryce na lokalne schronisko i przeczytaj jeszcze raz...
Albo może nie dzieci ale Twój znajomy, który stracił pracę?