Czy nieszczęścia przyciągamy sobie sami?


 Wydaje się, że odpowiedź na to pytani może być tylko negatywna. Kto chciałby przyciągać sobie jakieś nieszczęścia i problemy do własnego życia?! Przecież to bez sensu. A jednak wiele niepowodzeń przyciągamy sobie do życia sami i czasami długo na te nieszczęścia pracujemy. 

Chore na raka dziecko nie przyciągnęło sobie choroby przecież?

Tego typu argument jest częsty w takich dyskusjach. Też go używałam nie raz. Przecież dzieci sobie nie wybierają rodziców. Ludzie rodzą się czasem z wadami wrodzonymi i nie mają na to wpływu. Lub żyją na terenie pełnym biedy, chorób lub wojen - przecież tego nie wybrali.Też mamy mówić, że sobie sami to przyciągnęli?

Oczywiście w tych wypadkach oni, w swoim  życiu tu na Ziemi tego nie przyciągnęli. Dostali to jako punkt startowy. Dlaczego? Według teorii reinkarnacji i rozwoju duszy takie trudności są potrzebne duszy żeby przejść na wyższy poziom. Konieczność zmierzenia się z ciężkimi warunkami rozwija. Jeżeli wszystko jest dobrze i spokojnie nie ma motywacji do zmian. W niektórych tradycjach uważa się, że dusza sama wybiera sobie te trudne doświadczenia. W innych mówi się o cyklu, na który mamy wpływ tylko w okresach życia.

Jest też część przekazów wskazująca na powiązanie takich wczesnych problemów z ładunkiem nieszczęść nagromadzonych w rodzinie lub w kraju w którym się mieszka. Czasem nazywa się to ciałem bolesnym (pain body) lub traumą międzypokoleniową, traumą zbiorową. Negatywna energia zgromadzona w przedmiotach, miejscach lub powiązanych ze sobą obiektach energii szuka ujścia. np. któryś z przodków przeżył jakieś przerażające zdarzenia ale udawał, że to nic, nie wyciągnął wniosków, nie przetrawił emocji, nie odchorował traumy. Ta energia została z nim i została podczepiona do jego dzieci. Jego dzieci nie miały o tym pojęcia. Jakieś dziwne rzeczy działy się wokół, ale nikt się nimi nie zajmował. Trzy pokolenia później ktoś dalej się będzie męczył z tymi nieprzetrawionymi emocjami pra, pra dziadka. 

Taka międzypokoleniowa trauma może się ciągnąć przez stulecia. Również zdarzenia z poprzednich wcieleń mogą się ciągnąć za duszą do obecnego wcielenia. Dopóki energia ta nie zostanie uwolniona będą się pojawiać różne nieszczęścia i niepowodzenia wokół powiązanej osoby. Na szczęście można tą starą energię oczyścić. O możliwościach odblokowywania starej, negatywnej energii w innych postach.


A które nieszczęścia przyciągamy sobie sami?

Pierwszą grupą "nieszczęść" są nasze pozorne nieszczęścia związane z niespełnionymi wyobrażeniami EGO. Tworzymy sobie w głowie wizję, jak coś ma wyglądać. Tworzymy sobie wytyczne tego co jest "normą". 
➛ Normalny związek wygląda tak, że XYZ musi mieć takie cechy, zachowywać się tak, zarabiać tyle, dawać mi na walentynki to i to.
➛ sukces jest wtedy kiedy kariera rozwinie się do poziomu X i zarabiać będę y00000000 PLN i będzie taki samochód pod takim domem
➛ jako rodzic osiągnę sukces gdy moje dziecko skończy taką szkołę, pójdzie do pracy na takie stanowisko i zarobi y00000000 pln
➛ w całym państwie będzie dobrze kiedy ja będę mieć XY, będę mogła/mógł to i tamto zrobić, moi znajomi będą to i to i wszyscy będą wokół szczęśliwi

Co jest złego w takich ustalonych przekonaniach? Często wynikają one z wyobrażeń zbudowanych na podstawie gazetki dla nastolatków, którą czytaliśmy 20 lat temu. Bywa, że opieramy je na wizji z jakiegoś filmu lub książki. Opieramy nasz sukces na parametrach na które nie mamy wpływu lub nawet na dokonaniach innych osób. 

Potem cierpimy i przeżywamy wielkie nieszczęścia bo nam się wizja nie spełnia. Nasze EGO naprawdę cierpi. To na serio przecież boli. Poczucie nieszczęścia nie jest wyobrażone. Miało być tak pięknie ale się nie spełniło. Świat jest niesprawiedliwy -  bo nie działa tak jak my chcemy żeby działał. Nasze EGO czuje się zagrożone bo traci władzę i kontrolę nad rzeczywistością (nigdy jej nie miało, ale jakże byłoby wtedy pięknie). 

Świat jest jaki jest i jedyne na co masz wpływ to TU i TERAZ i to na ile umiesz czerpać radość i wnioski z obecnego momentu. Twoje nastawienie do tego co się pojawia w Twoim życiu to 100% drogi do jakiegokolwiek sukcesu. 

Możesz narzekać i cierpieć z powodu tego jakiego masz strasznego faceta - przecież miał się zmienić, miał być inny,  miał dawać kwiatki, miał, miał...
ALBO możesz się cieszyć, że ta osoba jest przy tobie od lat, dba o Ciebie tak jak umie, udziela się w wychowaniu dziecka.
ALBO możesz stwierdzić, że czas ruszyć dalej w drogę i poszukać nowych możliwości (tylko nie goń wizji księcia dającego kwiatki lub księżniczki noszącej Cię na rękach - ludzie są jacy są, są sobą, mają swoje problemy i wizje, daj im być).

Co jeszcze powoduje, że cierpimy?

Przywiązanie do wizji STAREGO DOBREGO czegoś tam. Powtarzamy to hasło bez zrozumienia. Każde pokolenie wspomina jakieś mistyczne KIEDYŚ. Łatwo zapomnieć, że kiedyś palono ludzi na stosach, wieszano ich na placach, rozstrzeliwano na ulicach. Były epidemie dziesiątkujące populację całej Europy. Dzieci nie chodziły do szkół bo musiały pracować w fabrykach. Nie było bieżącej wody, ogrzewania i prądu. Był głód i kryzysy finansowe. Były brutalne rządy. Były wojny, rozbiory, zaborcy.

Ludzie jakoś dali radę, teraz jest lepiej, dużo poprawiono, dużo jeszcze pewnie nauczymy się robić lepiej.

Ale nie. Większość ludzi lubi usiąść i wspominać te DOBRE STARE CZASY. Czyli co? Te kilka lat kiedy, jako dzieci, nie rozumieli do końca co się wokół dzieje? Te momenty radości z prezentu pod choinkę? - nie to co dzisiaj, dzisiejsze dzieci to... 

A pamiętasz jak trzeba było stać godzinami w kolejce, żeby złapać choć odrobinę czegoś do zjedzenia. Znasz to może tylko z opowieści? A teraz tragedia, bo sklep nie czynny w niedzielę i nie można wybrać jednego z 30 rodzajów dżemów przywożonych z całego świata. Tragedia bo avocado trochę nieświeże. Nie to co kiedyś, gdy nie było w ogóle avocado na rynku. W Polsce nawet nie wiedziano, że takie coś istnieje. 

Robimy sobie "niepowodzenia" z czegoś co tak na prawdę jest tylko INNE. Zamiast spojrzeć szerzej na fakty, na rzeczywistość, zamiast szczerze obserwować zmiany, oceniamy i wpadamy w poczucie pokrzywdzenia tą straszną, nową rzeczywistością. Nie to co kiedyś.

Ale czasami zdarza się coś na prawdę strasznego, np. wypadek...

I na tą część mają silny wpływ poprzednio opisane zależności. Nasz rozwój zależy od trudności, które napotkamy w życiu. Leżąc na plaży z drinkiem z palemką odpoczywamy, ale się nie rozwijamy. Nasza dusza szuka rozwoju i doznań. Nasze ciało energetyczne potrzebuje uwolnić starą energię i napełnić się nową (najlepiej pozytywną). Życie to ciągły ruch i ciągła zmiana. 

Każda zmiana to jakiś rodzaj trudności, bo nowe jest trudne, straszne, niepewne. Im większa zmiana tym trudniej. Jeżeli jakieś zmiany się obawiamy to robimy z niej problem i nieszczęście. Jeżeli zmiana pasuje do naszych wyobrażeń przyjmujemy ją jako pozytywną. Za naszym podejściem do danej sytuacji idzie energia. Za energią przychodzi więcej energii - prawo przyciągania działa.

Nieszczęścia chodzą parami - tak. Pierwsze nieszczęście opłakujemy i szukamy winnych i konspiratorów i tajemnych organizacji, które to wszystko wywołały. Napełniamy się rozgoryczeniem z powodu tej niesprawiedliwości. Nie jest tak jak miało być. Nie jest tak jak kiedyś. Nie zatrzymujemy się, żeby zrozumieć co to dla NAS oznacza i co MY możemy robić inaczej. Nagromadzona zła energia zostaje, a nawet rośnie z każdą minutą, w której narzekamy i wałkujemy ten tragiczny temat.

Mamy sporą paczkę rozgoryczenia, lęku, poczucia krzywdy i dużo argumentów od innych ludzi, że właśnie tak trzeba. Oni też przecież narzekają, też mają tak źle i ciężko. Teraz jest już zbiorowe nieszczęście. Energia odpowiada na cały ten ładunek i przysyła więcej tego samego.

Czemu?

Bo właśnie tym się zajmujemy - naszym nieszczęściem. 

I przychodzi kolejne nieszczęście. Kolejna lekcja. Zamiast się zatrzymać i zmienić swoje podejście brniemy dalej. Oto kolejny przykład na to jaki ten świat jest zły. Przecież wiemy jak ma być - nasze EGO zbudowało piękną wizję. Jesteśmy tak ważni, że wiemy lepiej od całego Wszechświata, wiemy lepiej od Boga jak ma być. I nie jest tak jak chcemy... nieszczęście.

Energia/ Bóg/ Wszechświat odpowiada.

Masz to o co prosisz - Kocham Cię, dam Ci wszystko czego chcesz. Skupiasz się na tym na czym się skupiasz. Masz więcej tego o czym myślisz. 

Kolejne nieszczęście. Choroba. Wypadek.

Toż to złośliwość losu. Przecież nie da się żyć w takim stresie. W kółko wszystko czycha na nas.

Energia odpowiada. Nie da się żyć mówisz? Chcesz skrócić swoje życie i się pochorować. Proszę bardzo. 

Kolejne nieszczęście i kolejna choroba. No tak wszyscy mają teraz raka. Nowotwór to codzienność.

Energia odpowiada -  chodzi ci o nowotwór - masz, proszę. Kocham Cię i dam Ci wszystko o co mnie prosisz.


Wkręcamy się w zaklęte koło. Te same problemy wracają wielokrotnie, bo nie wyciągamy z nich wniosków. Nie uczymy się i nie zmieniamy naszego podejścia. EGO nie przyzna, że problem leży w 100% w nas. Każdy człowiek dostaje od Wszechświata/Boga/Losu/Energi jakieś swoje lekcje i nauki do przepracowania. Nie potrafimy zaakceptować, że tak po prostu jest. Pokora i obserwacja, praca nad sobą, akceptacja i zrozumienie - nie to jest straszne. Nasze EGO chce kontrolować sytuację, a jak coś nie idzie to przerzuca winę na coś innego. Wina jest na zewnątrz. 



Jak przerwać to zaklęte koło cierpienia?

Jest to bardzo proste i nie jest to takie łatwe. Zajmują się tym religie i filozofie na całym świecie. 

Prostota leży w tym, że możesz zacząć już dzisiaj. TU i TERAZ. W tym momencie. Nigdy nie jest za późno na zmianę. Szczerze zobacz co myślisz i co mówisz. Zmień swoje nastawienie chociaż do jednej rzeczy. Krok po kroku zmieniaj sposób w jaki myślisz. Obserwuj swoje intencje. Zmieniaj to co zauważysz jako negatywne - promujące negatywną energię na coś pozytywnego - wspierającego przypływ pozytywnej energii. 

Trudność wyjścia z zaklętego koła polega na tym, że mamy zakodowane schematy myślenia. Jeżeli ktoś lub coś próbuje nam je obalić włącza się EGO i czujemy się urażeni. Czujemy się źle. Łatwo stwierdzić, że lepiej nie ruszać tego co jest. Zmiana jest męcząca. Zmiana wymaga wyrzeczeń. Zmiana wymaga pracy. 

Jeżeli towarzyszy Ci ciało bolesne Twoich przodków lub trauma międzypokoleniowa, sytuacja jest jeszcze trudniejsza do zmiany. Cały proces oczyszczania tej starej energii jest tematem na wiele następnych postów. Zacząć jednak można bardzo prosto. Już TERAZ. Dokładnie tak samo jak wyżej napisałam - świadomy wybór pozytywnej energii w każdej następnej chwili Twojego życia rozpocznie proces oczyszczenia.




0 comments:

Prześlij komentarz